Skoro Klorynda tych słów wysłuchała,
Na to podanie iego pozwoliła,
A że bez hełmu była, nic niedbała.
Y tak go z głową odkrytą goniła.
Uciekał Tankred, ale go dognała,
Y doganiaiąc trochę go raniła.
„Stóy — rzecze do niey — pierwey zawrzeć mamy
Pewne umowy, niźli się potkamy.“
Stanęła zaraz na tę iego mowę,
Iemu też miłość dodała śmiałości:
„Tę — prawi — ze mną zachoway umowę,
Nim dobrowolnie umrę od żałości:
Wydrzy mi serce, albo utni głowę,[1]
Kiedy mieć nie chcesz nademną litości.
Twoie to serce, a ieśli go żywo
Nie chcesz mieć — niechay umrze, kiedy krzywo.
To serce winno y te piersi krzywy,
Przebiy ie mieczem, a toć ich nie bronię;
Chceszli też z prętkiey strzelić w nie cięciwy?
Y zbroię zdyimę y paisz odsłonię.“
Chciał ieszcze daley Tankred nieszczęśliwy
Skarżyć się, od swych daleko, na stronie;
Lecz onę skargę, ono narzekanie
Przerwali ludzie, co przypadli na nie.
- ↑ Wydrzy mi serce, albo utni głowę
wydrzy, zamiast: wydrzyj;
utni, zamiast: utnij — obie formy dawniejsze trybu rozkazującego, por. pieśń IX, str. 287, zwr. 44.