Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/101

Ta strona została przepisana.
71.

„O Panie, któryś Twoiemu ludowi
Na głuchey puszczy słodkie rosy spuścił
Y dałeś tę moc w on czas Moyżeszowi,
Że z twardey skały żywą rzekę puścił —
Niechay się y w nas taż łaska odnowi,
A ieśliś nas tak dla grzechów opuścił,
Do miłosierdzia Twego się bierzemy,
Wiesz, że się Twemi rycerzmi zowiemy“.

72.

Gorące modły nie beły leniwe,
Ale w lot siekły powietrze y chmury,
Y poszły w niebo, tak iako pierzchliwe
Strzały lekkiemi przyprawione pióry.
Przyiął ie wieczny Ociec y życzliwe
Na swe zastępy puścił oko z gury
Y rzekł żałuiąc tak wielkiego trudu
Y tak nieznośnych prac swoiego ludu:

73.

„Niebespieczeństwa tak długo cierpiane
Moich rycerzów, niech iuż koniec maią;
Niech świat y piekła przeciw niem zebrane
Dotąd iem tylko trudność zadawaią —
Niech odtąd wierne rycerstwa wybrane
Szczęśliwie wszystkie rzeczy rozczynaią,
Niech deszcz, niech wielki ich bohatyr idzie.
Niech Egipt rychło ku ich sławie przydzie“.