Y rzek przednieyszych płodne widzą roie,
Skąd Ganges, Hidasp, Eufrates wychodzi;
Y insze mnieysze: więc skąd skryte swoie
Nil siedmiorogi początki wywodzi.
Niżey beły z wód srebrnych żywe zdroie,
Z których się kruszec rozmaity rodzi:
Iako się skoro słońcem wyczyściły,
Y miękkie wody w złote skrzepły bryły.
Nad bogatemi z obu stron rzekami
Brzegi są w drogie ubrane kamienie,
Które tak iako natknione świecami,
Noc y czarnawe wyganiaią cienie:
Tu hyiacynty świecą z saphirami,
Tu karbunkuły wydaią płomienie,
Tu dyamenty ogniami ciskaią,
Smarag się śmieie, rubiny błyskaią.
Barzo się oni rycerze zdumieli
Y w dziwach wielkich myśli utopili,
Y oba słowa przemówić nie śmieli,
Tylko — iak niemi — na wodza patrzyli.
Ale się Ubald nakoniec ośmieli:
„Ktoś — pry — o oycze? gdzieśmy teraz? czyli
Daley nas wiedziesz? y dokąd? niech wiemy,
Czy to sen, czy rzecz prawdziwą widziemy?“