Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/126

Ta strona została przepisana.
62.

„Póki may kwitnie — moia piękna młodzi,
Póki was w szatę zieloną ubiera,
Niech waszych młodych myśli nie uwodzi
Zdradliwa sława, co się was napiera.
Ten, który za tem, co mu lubo — chodzi,
Co owoc swych lat swego czasu zbiera,
Dopiero mądry; tak chce przyrodzenie,
Tak radzi na swe łaskawe stworzenie.

63.

Czemu tak wieku rozkwitłego dary,
[Który tak prętko przemiia] miececie?
Imię to tylko y znikome mary,
Słowa bez rzeczy: co cnotą zowiecie.
Sława, ta którey palicie ofiary,
Którey z takiemi trudy pilnuiecie:
Sen, abo raczey snu lekkiego cienie,
Co zaraz zginą, gdy lada wiatr wienie.

64.

Ciało y zmysły niechay swych zażyią
Roskoszy, niechay swe pociechy maią;
Niech w niepamięci przeszłe troski kryią,
Przyszłych — przed czasem niech nie wspominaią.
Wszystko za iedno: niech pioruny biią,
Niech nieba grożą, niechay się gniewaią;
To rozum, to iest umieć żyć na świecie!
Czemuż natury nie naśladuiecie?“