Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/15

Ta strona została przepisana.
11.

Tam szły na on czas y tam kierowały
Woyska śpiewaiąc, a za raney rosy
Góry się z lasy zewsząd odzywały,
A Echo gęste dawała odgłosy.
Y tak się zdało, że się przeciwiały
Inszego chóru insze w lesie głosy.
Raz Chrystusowe imię, raz Maryey
Rozlegało się w głośney armoniey.

12.

Pogaństwo z murów wysokich patrzało
Na niewidane porządki y szyki,
Y cicho zrazu z pilnością słuchało
Nowey y uszom niezwykłey muzyki.
Ale kiedy się dziwować przestało,
W niebo straszliwe wypuściło krzyki
Pełne brzydliwych bluźnierstw, a głębokie
Doły się trzęsły y góry wysokie.

13.

Ale bezpiecznie przedsię swe śpiewanie
Y litanie zaczęte kończyli,
Y na pogańskie niedbaiąc wołanie,
Ani się nawet ku niem obrócili;
Strzały też, które z murów lecą na nie,
Nic iem nie szkodzą, bo w puł ćwierci mili,
Y tak daleko szły od muru roty,
Że mogły kończyć bez wstrętu swe noty.