Rzekłbyś, że wielkie Cyklady pływaią,
Y że się góry spieraią z górami,
Z takiem zapędem strony się mieszaią,
Tak się okręty tłuką z okrętami.
Iuż ognie, strzały, oszczepy lataią,
Morze krwią ściekło, okryte trupami,
Iuż [a ieszcze się bitwa nic nie chyli]
Smętna królowa ucieka iuż w mili.
Iuż Antonius za nią także godzi,
Iuż panowania porzuca nadzieie
Wszystkiemu światu. Owszem, nie uchodzi,
Ale tę goni, dla którey szaleie.
Rzekłbyś patrząc nań, że się z owem zgodzi,
Którego razem gniew, miłość, wstyd grzeie.
A to na boie pogląda wątpliwe,
To zaś na żagle królowey pierzchliwe.
Potem w nilowe przyięty skrytości,
W iey łonie końca czekał ostatniego,
Y oczy pasąc w niebieskiey gładkości,
Ulżywał żalu z wyroku twardego.
Takie wyryli mistrzowie nieprości
Dzieie, na bramie pałacu pysznego,
Którem skoro się pilnie przypatrzyli,
W omylne progi rycerze wchodzili.