Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/168

Ta strona została przepisana.
38.

Bieży bez wstydu. Gdzie teraz on twardy
Twóy umysł? gdzie się twa sława podziała?
Ta — gdziekolwiek wzrok obracała hardy,
Swe miłośniki wszędzie kierowała.
Tak beła pyszna y tak pełna wzgardy,
Że w samey sobie tylko się kochała;
Chciała, żeby ią miłowali wszyscy,
Lecz wszystkich przedsię miała w nienawiści.

39.

A teraz tego — widząc się wzgardzoną —
Który nią gardzi, goni w onem czesie;
Y samę przez się gładkość znieważoną,
We łzy ubraną nagle za niem niesie
Bieży y nogę — nieboga — pieszczoną
Stawia po skale, po śniegu, po lesie;
Wrzask, miasto posła, przed sobą śle w biegu,
Ale go ledwie dościgła u brzegu.

40.

„O, co — pry — część mnie iednę masz przy sobie,
Drugiey odbiegasz, hamuy rącze nogi;
Wróć tamtę, albo weź tę, albo obie
Zabiy zarazem okrutniku srogi!
Przynamniey słowo niech idzie ku tobie,
Przynamniey słowu nie zabraniay drogi,
Bo całowanie darmo pewnie niosę;
Inszey ie choway! Czy nic nie uproszę?“