W bitwie między krwią y między śmierciami
Przypłacisz mi tey srogości — zginieniem,
Y umieraiąe z wielkiemi mękami,
Nieraz zawołasz Armidy imieniem“.
Tu się zatchnęła y zalana łzami
Nie mogła więcey mówić, a strumieniem
Zimny pot z niey ciekł y pozbywszy mocy
Padła na ziemię y zawarła oczy.
Zawarłaś oczy y nieba-ć się srogo
Stawiły, anić pociechy życzyły;
Patrz teraz, ach patrz, Armido niebogo,
Iako żałosny łzy leie twóy miły!
O, iakobyś to zapłaciła drogo,
Kiedybyś mogła słyszeć, z iakiey siły
Wzdycha; ano cię y teraz z swey łodzi
Zdaleka żegna y niechcąc uchodzi.
On co ma czynić? czy na gołey ziemi
Tak iey na poły umarłey odiedzie?
Tu go żal rusza, tu go zaś ostremi
Mus nieuchronny osękami wiedzie.
Próżno! bo włosy Zephiry lekkiemi
Swe napełniwszy, Przewoźniczka iedzie.
Lecą przez morze wiatru pełne żagle,
On patrzy na brzeg, brzeg się kryie nagle.