Prawieś tu do niey przyszedł pożądany,
Pocieszyć srogiem stroskaną kłopotem.
Ten las wprzód ciemny, w żałobę ubrany,
[Zgodne z kłopotnem mieszkanie żywotem].
Za twoiem przyściem dostawszy odmiany,
Patrz, iak odmłodniał“. To tak wszystko o tem
Beło śpiewanie. Wtem skórę rozdzierał
Y płodne łono wielki mirt otwierał.
Dawne grubego Sylena zrodzenie
Dziwne się zdało staremu wiekowi,
Lecz bardziey [to iest moie rozumienie]
Temu się trzeba dziwować mirtowi,
Co z siebie puścił — imo przyrodzenie —
Panią, gładkością równą anyołowi.
Przypatruie się Rynald oney sprawie
Y widzi w własney Armidę postawie.
Smętnie mu patrząc y wesoło w oczy.
Tysiąc żądz razem w ieden wzrok wmieszała.
Potem mu mówi: „Takli cię mam w mocy!
Taklim to zbiega swoiego dostała!
Po coś się wrócił? czy żebym iuż nocy
Y dni wesołych z tobą używała?
Czy się na niechęć przeciw mnie zdobywasz,
Że mi twarz kryiesz, a zbroię odkrywasz?