Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/236

Ta strona została przepisana.
65.

Zaczem obrony swoie gęste na nie
Nieprzyiaciele ztamtąd przenosili
Na tamto mieysce, kędy Chrześciianie
W nocy ogromną wieżę podsadzili.
Lecz dobry Hetman pomniąc, że poganie
Miastu na odsiecz w drogę się puścili.
Dwiema Rubertom mówił y Gwelfowi:
„Bądźcie swą iezdą — powiada — gotowi.

66.

Y strzeżcie tego, gdy z ludem sprawionem
Póydę na on mur, co to mniey wyniosły,
Aby nie przyszły — szturmem zabawionem —
W tył roty iakie y woyny nie niosły.
Zatem piechoty pędem niewściągnionem
We troie pod mur rozdzielone poszły.
Król też ze wszech stron lud uszykowany
Zastawił, w świetną zbroię sam ubrany.

67.

Tak obciążony sam z sobą y laty
Odwykły dawno temu ciężarowi,
W on dzień się w zbroię y w szyszak bogaty
Ubrał y stanął przeciw Raymundowi.
Soliman przeciw Goffredowi, a ty
Byłeś Argancie przeciw Kamillowi,
Z którem beł Tankred, rad że miał w tey dobie
Nieprzyiaciela swego przeciw sobie.