Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/259

Ta strona została przepisana.
26.

Widząc krew Tankred z obrażoney nogi,
Rozie się, gniew go rusza y sromota;
Y wraził mu miecz kilkakroć, gdzie drogi
W hełmie otwarte nie broniły wrota.
Umierał Argant straszliwy y srogi
Y taki właśnie, iaki za żywota;
Postać gniewliwą y wzrok miał surowy,
Znać beło pychę y z ostatniey mowy:

27.

„Nie chełp się z szczęściem, Tankredzie opiły,
Nie twe to męstwo, Bóg to wszystko sprawił!“
Ale pozbywszy wszystkiey prawie siły,
Krwawe zwycięstwo zwyciężca zostawił;
Widzi, żeby go mdłe nie zniosły żyły,
Gdzieby się ztamtąd w drogę wzad wyprawił.
Toli się przedsie puszcza w onem czesie
Y krok powłokiem y leniwo niesie.

28.

Ale nie długo bok niósł spracowany,
Bardziey słabieie, im się bardziey sili;
Zaczem usiadszy, głowę zmordowany
Na ręce wspartą ku ziemi pochyli.
W koło z niem wszystko chodzi; dzień odziany
Zda mu się we ćmy y wzrok mu się myli.
Y tak się zmienił, siły y krwie próżny,
Że od Arganta z niczem nie iest różny.