Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/261

Ta strona została przepisana.
32.

Bezbronnych wszystkich puszcza oney doby,
A miecza tylko używa na miecze;
Nagi lud groźney postawą osoby
Rozgania, zbroyny rzadko kto u ciecze.
Widziałbyś tam beł dzielności sposoby
Różne: tych straszy, tych miia, tych siecze,
Iako nierównem szczęściem uciekaią,
Z zbroynemi równo, ci co zbróy nie maią.

33.

Z częścią rycerstwa taił się strwożony
Lud pospolity — chcąc zachować zdrowie —
W kościele, który częstokroć spalony,
Od Salomona y teraz się zówie,
Przez którego beł naprzód założony;
Marmurów, złota, kunsztowni mistrzowie
Dali mu dosyć; dziś nie tak bogaty,
[Obronny iednak] iako beł przed laty.

34.

Przyszedszy rycerz wielki w tamtę stronę
Zastał tam płoche pospólstwo zebrane
Y po wysokich wieżach na obronę,
Gęste, woienne czyny zgotowane.
Podniósł wzrok srogi y żelazną bronę
Dwakroć obeyrzał y wrota spiżane,
Y dwakroć także prętkiemi nogami
Obbieżał kościół z mocnemi wieżami.