A my wtem mieysca niżey położone
Z góry będziemy szkodzić kamieniami,
Y ku Grobowi drogi obrócone.
Trudnić z wysoka gęstemi strzelbami“.
Takiemi serca Soliman strwożone
Swego rycerstwa wspierał nadzieiami.
Tem czasem Wafryn między egipskiemi
Błąkał się woyski nieprzyiacielskiemi.
Do przeciwnego woyska szpieg obrany,
Samem wieczorem wyiechał za bronę.
Y nie gościńcem — skryty y nieznany —
Ale polami biegł całą noc onę.
Ieszcze dzień na świat nie wchodził rumiany,
Kiedy budowną minął Askalonę;
A kiedy Phebus w południe swe wozy
Wegnał, Egipskie obaczył obozy.
Widział tak wiele namiotów rozbitych,
Chorągwi różnych y grotów straszliwych;
Słyszał tak wiele muzyk rozmaitych,
Bębnów, cymbałów y surm przeraźliwych,
Głosów wielbłądzich y wieżami krytych
Ogromnych słoni y koni krzykliwych,
Że rzekł: „Wszystkę tu Azyą ruszono,
Wszystkę tu w kupę Afrykę zwiedziono“.