Potem mu rzecze, odwiódszy go sobie:
„Znam cię, Waffrynie, okrom wątpliwości,
Y ty mnie“. Zlękł się Waffryn w oney dobie,
Ale się uciekł do zwykłey chytrości.
„Iam cię, iako żyw, nie znał y o tobie
Nie słyszał; atoś godna z twey gładkości,
Aby cię znano. To wiem, żeś własnego
Nie zgadła, panno, imienia moiego.
Iam iest z Bizerty, Almanzor mię zową,
A oyca zwano moiego Lesbinem“.
Ona łagodną odpowie mu mową:
„Przy się iako chcesz. Ia wiem, żeś Waffrynem.
Odkupiłabym twe zdrowie swą głową,
Ia cię nie wydam, żeś Chrześcianinem;
Iam Erminia, pierwey niewolnica
Twoiego pana, twa spółsłużebnica.
Tyś mię w więzieniu ośm niedziel pilnował,
Y stawiłeś się ludzko y przychylnie;
Tyś beł móy przystaw, tyś mi usługował
W słodkiey niewoley; iam iest, patrzay pilnie“.
On się iey coraz bardziey przypatrował,
Nakoniec poznał, że ta nieomylnie.
Ona zaś: „Chceszli y przysięgę przydam,
Że cię nie zdradzę y że cię nie wydam.