Ale y iezda y między pieszemi
Po wielkiey części lud nikczemny maią.
Szyku niepilni, broniami ręcznemi
Nic nie są; w łuki nabarziey dufaią.
Acz są niektórzy dobrzy między niemi,
Zwłaszcza Persowie — tak o nich trzymaią.
Między wszystkiemi iest zaś namężnieyszy
Pułk nieśmiertelny y napotężnieyszy.
A nieśmiertelnem dla tego go zową.
Że się w niem próżne mieysce nie nayduie:
Y kiedy ieden wystanie, na nową
Służbę zarazem drugi następuie.
Emiren wodzem y naywyzszą głową,
Ten przed wszystkiemi dzielnością przodkuie;
A król mu kazał, aby z woyskiem swoiem
W przestronem polu czynił wstępnem boiem.
A drugiego dnia będą nieomylnie;
Iuż czas niemały iako się ruszyli.
A ty Rynaldzie, strzeż się — proszę — pilnie,
Bo się nabarziey na ciebie grozili
Y namężnieyszy rycerze usilnie
Swe miecze na cię y gniewy ostrzyli.
Armida sama tem będzie nagrodą,
Co cię zabiią, albo cię przywiodą.