Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/311

Ta strona została przepisana.
47.

Skoro sią Goffred uyrzał ukrwawionem,
Wchodzi w bóy srogi y tam się udaie,
Kędy przed mieczem tył nieuchronionem
Altamorowem — lud iego podaie,
[Który od niego tak beł rosproszonem,
Iako afrycki piasek, kiedy wstaie
Gniewliwy Auster] y zawściąga koni
Uciekaiących y tego, co goni.

48.

Zaczem się sroga bitwa zaczynała
Między Goffredem y tem poganinem.
Tem czasem indziey piesza także wrzała.
Między Mulassem y między Baldwinem.
Ale y iezda iuż się rospierała
Pod górą, krwawem Gradywowem czynem,
Gdzie sam Emiren y gdzie na niezmiernem
Słoniu się biie Adrast z Tyzaphernem.

49.

Na Roberta wpadł Emiren starszego,
Y równi sobie beli — moiem zdaniem;
Ale Indyan przemagał młodszego,
Iuż zbroię posiekł, iuż y szyszak na niem.
Tyzaphern nie miał nikogo pewnego.
Coby mu godnie równy beł potkaniem;
Lecz się tam y sam przez hufce przebiia,
Y niepodobnie siła ich zabiia.