Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/318

Ta strona została przepisana.
68.

Widzi nieboga, że sama została,
Y wie, że mu się pewnie nie obroni;
Y choć ma oszczep y łuk — nie dufała
Y Latonówny, y Pallady broni.
Od wielkiego się strachu zapomniała,
Równie iak łabęć, gdy go orzeł goni;
Tak się y ona, to tam, to sam kręci,
Sama nie wie, gdzie bieży bez pamięci.

69.

Ale Altamor [który nachylony
Huf perski w on czas wracał ku boiowi:
Y by beł nie on, wszystek rozproszony
Szedłby beł na miecz nieprzyiacielowi]
Widząc ią w tak złem razie, niewściągniony
W tę stronę wodze wypuszczał koniowi,
Y swą cześć y swóy hufiec zostawował:
„Niech — pry — świat zginie, bylem iey ratował!“

70.

Źle strzeżonemu wodzowi — przybywszy,
Uprząta drogę, ona iedzie za niem;
A wtem on iego hufiec rozgromiwszy
Rynald y Goffred, wciąż iechali na niem.
On wszystko znosi nad zwyczay cierpliwszy,
Gach niźli hetman lepszy — moiem zdaniem —
Potem w bespieczną uwiódszy ią stronę,
Niewcześną niósł swem pomoc y obronę.