Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/32

Ta strona została przepisana.
62.

Tak mówił y tak gniewem zapalony
Grzał się sam w sobie Cyrkaszczyk zuchwały,
Że mu się zdało, że plac otoczony
Murami, iego śmiałości beł mały.
Y uczyniwszy z góry krok szalony,
[Gdzie obalone — przeszcia pozwalały
Mury] wypadał y tak wypadaiąc,
Solimanowi przymawiał, wołaiąc:

63.

„Y czas y mieysce Solimanie mamy,
Skutkiem — nie słowy — męstwa dokazować
Sam wynidź na mur, sam się sądzić damy,
Komu z nas dzielność będą przypisować“.
Tak rzekł y zaraz niedaleko bramy
Wypadszy dziurą, ięli następować:
Ow gniewem, a ten sromotą wzbudzony
Y od Arganta w uczciwe ruszony.

64.

Niespodziewanie na nieprzyiaciele
Wypadszy, oba mężnie się stawili:
Tarczy, szyszaków, taranów tak wiele,
Drabin nasiekli y ludzi nabili,
Że w onem mieyscu [może tak rzec śmiele]
Z trupów, zbróy, z drzewa górę uczynili,
Którą wysoko podnieśli u dziury,
Czyniąc bezpieczne — powątlone mury.