Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/322

Ta strona została przepisana.
80.

Znowu się z niem starł, znowu zaś beł w ciemię
Niewytrzymanem razem uderzony.
Zeszłych lat cięszkie winno beło brzemię.
Y wiek, którem beł grabia obciążony.
Sto mieczów razem, kiedy padł na ziemię,
Biło nań, stem beł tarczy zasłoniony;
Ale się nad niem Soliman nie bawił,
Mniemaiąc, że go zabitem zostawił.

81.

Na insze ztamtąd okrutnieyszy iedzie,
Tak iako potok, kiedy z wiosny wzbierze;
Potem zaś indziey, gdzie go wściekłość wiedzie
Bieżąc, łakomey obrok szabli bierze,
Iako więc głodny po chudem obiedzie
Do bogatey się rad kwapi wieczerze,
Tak y on co raz większey szuka woyny,
Chcąc złożyć do krwie swóy głód niespokoyny.

82.

W pole do boiu ztamtąd się udawa,
Przez mury rączo bieżąc rozwalone;
Ale strach iego rycerstwa zostawa,
W nieprzyiacioły wszedszy potrwożone.
Tak iedna strona zwycięstwa dostawa,
Które zostawił w poły dorobione;
Druga odpiera, lecz odpór beł taki,
Że uciekania wielkie daie znaki.