Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/332

Ta strona została przepisana.
110.

Ey, Rymedonie, nie na toć to dana
Y powierzona chorągiew odemnie;
Widzisz biiąc się samego hetmana,
A ty od niego uciekasz nikczemnie.
Skąd strach? skąd w tobie tak nagła odmiana,
Gdzie bieżysz? Wróć się, weźmi przykład ze mnie:
Kto chce uść zdrowo, bić mu się tu trzeba,
Przez drogę ćci dość żywota potrzeba“.

111.

Wrócił się wstydem Rymedon ruszony,
Poważnieyszą zaś inszych mową grzeie;
Niektórych siecze, nieieden wrócony
Od miecza, duszę na miecze wyleie.
Tak róg po wielkiey części przełomiony
Wspiera y ieszcze nie traci nadzieie
Y więcey ufa, niż inszem, śmiałemu
Tyzaphernowi, mężowi wielkiemu.

112.

Dziwy robił dnia Tyzaphern onego:
Zbił Niderlandy wszystkie z Normandami;
Frąca, Rugiera, Gierarda mężnego
Zabił z inszemi przedniemi wodzami.
A kiedy iuż kres żywota krótkiego
Nieśmiertelnemi przedłużył dziełami,
Jakby żyć nie chciał, szukał, gdzie znacznieyszy
Y kędy beł bóy naniebespiecznieyszy.