Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/333

Ta strona została przepisana.
113.

Uyrzał Rynalda, a chocia plugawe
Krwią beły iego farby lazurowe.
Choć iego orzeł paznokcie miał krwawe,
Poznał na tarczy herby rycerzowe.
„Niech mi (pry) nieba pomogą łaskawe,
Niebezpieczeństwo widzę iest gotowe:
Wygramli, głowę Armidzie daruię,
Tobie Makonie zbroię dać ślubuię“.

114.

Tak śluby czynił przed głuchem Makonem,
Bo nic nie słyszał okrom wątpliwości,
Iako biiąc się po bokach ogonem
Lew pobudza swe wrodzone srogości,
Tak on swe gniewy ogniem w się wpuszczonem
Grzał y ostrzył ie na ośle miłości;
W kupę zebrawszy siły swe, koniowi
Wodzę wyspuścił przeciw Rynaldowi.

115.

Ale y Rynald bieżał w oney chwili,
Przeciwko niemu konia obracaiąc;
Wszyscy iem zaraz plac wielki czynili,
Do strasznego się potkania zbiegaiąc.
Tak się rycerze oba mężnie bili,
Srogiemi na się razami ciskaiąc,
Że każdy, widząc straszny bóy, własnego
Niebespieczeństwa zapomniał swoiego.