Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/339

Ta strona została przepisana.
131.

„O zawsze, lub się wracasz, lub odchodzisz,
Iednako srogi, czegoć nie dostaie?
Wielki dziw u mnie, że mi śmierć rozwodzisz.
Wielki, że żywot mężobóyca daie.
Na iaką nową hańbę mię przywodzisz,
Na iaką lekkość? Znam twe obyczaie.
Znam chytrość, którać więcey nie pomoże:
Nic ten nie może, kto umrzeć nie może.

132.

Chcesz ponno, abym w łańcuchu wiedziona
Na twym tryumphie, licha dziewka, była,
Dziś zwyciężona, a przedtem zdradzona?
To twe tytuły, to naywiętsze dziła!
Beło to, żem cię o żywot strapiona
Prosiła: teraz niechbym go pozbyła!
Śmierci chcę, lecz nie z twych rąk, bo twe dary
Są w nienawiści u mnie z każdey miary.

133.

Sama się z twoiey srogości y grozy
Przez się wybawię, okrutny człowiecze;
A choć związaney odeymiesz powrozy,
Odeymiesz strzały, trucizny y miecze:
Y ty y żaden niech mię tem nie trwoży,
Śmierć mi, kiedy chcę, nigdy nie uciecze.
Patrzaycie, iako zmyślać umie cudnie,
Wszystko nieszczyrze y wszystko obłudnie!