Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/38

Ta strona została przepisana.
80.

Oszczep się z pomstą wzad wracał zarazem
Y przez powietrze szedł wiadomą drogą,
Lecz chybił celu, bo przed onem razem
Umknął się Goffred y krok stąpił nogą.
A miasto niego, krwie chciwem żelazem
Ranę dał w gardło Sygierowi srogą.
On — że umiera — namniey nie żałuie,
Kiedy swoiego pana zastępuie.

81.

Sułtan kamieniem dał w łeb Normandowi,
Właśnie na ten czas, kiedy Sygier zginął;
Nie mógł wytrzymać tęgiemu razowi.
Zatoczywszy się, na ziemię się zwinął.
Już też przycięższem beło Goffredowi,
Rzadko go który z góry kamień minął,
Atoli przedsię, choć z niemałem trudem,
Na rozwalinach iuż beł z swoiem ludem

82.

Y zrobiłby beł pewnie co wielkiego
Y krwieby beło rozlało się siła,
Ale noc z progu wyszła podziemnego
Y świat czarnemi skrzydłami okryła.
Y na śmiertelne narodu ludzkiego
Gniewy, swych cieniów wędzidło włożyła.
Tak, że odstąpić musiał od tei sprawy:
Taki miał w on czas koniec on dzień krwawy.