Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/42

Ta strona została przepisana.
2.

Iuż beło chorem opatrzono rany,
Iuż się y dziura była zaprawiła,
Iuż y co słabszey poprawiono ściany,
A noc głęboka na spanie radziła.
Ale Klorynda na sen pożądany
Pozwolić nie chce y wielkie myśliła
Dzieła — gdy wszyscy poszli na swe wczasy
Y tak do siebie mówi w one czasy:

3.

„Ey toć się wżdy dziś dobrze popisali
Z mężnem Sułtanem, Argant natarczywy.
Kiedy oni dway tylko wypadali
Na wszystko woysko y robili dziwy.
A o mnie co też będą powiadali?
Użyła — prawi — z daleka cięciwy
Dosyć szczęśliwie. To te będą mowy,
Cóż, czy nie mogą więcey białogłowy?

4.

Toć beło lepiey gdzie między lasami
Strzelać ielenie abo dzikie świnie,
Niźli się mieszać między rycerzami
Wielkiemi, mdłey płci y lichey dziewczynie.
Białogłowskiemi nie gardzę szatami,
Słusznie ich godna ta, która tak słynie“.
To mówiąc, na rzecz wielką się udała
Y Argantowi o niey powiadała: