Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/55

Ta strona została przepisana.
41.

Potem tak rzekła: „Tę wiarę chcę chować,
Którą rozumiem bydź dotąd prawdziwą,
Y w któreyeś mię ty sam chciał uchować,
A teraz ią chcesz udać za wątpliwą.
Więc dla boiaźni nie chcę odstępować
Rzeczy zaczętych — nie takem lękliwą,
Abym się na strach iaki oglądała,
Choćbym też dobrze umrzeć zaraz miała“.

42.

Potem go mową łagodną cieszyła,
A iż iuż ich czas przychodził wyprawy,
Z Cyrkaszczykiem się, odszedszy — złączyła,
Co towarzyszem miał być do tey sprawy.
Dzielność [co przez się sama się kwapiła]
Izmen zagrzewa y dawa przyprawy
Do zapalenia z siarki uczynione
Y świece skryte y w miedzi zamknione.

43.

Wychodzą spiesznie przez nocne ciemności
Z miasta pospołu one dwie osobie
Y pełni dotąd szczęśliwey śmiałości,
Iuż blisko wieże beli w oney dobie
Serce w nich skacze od wielkiey radości
Y nie może się zmieścić samo w sobie,
Na krew ich chciwość podwodzi niesyta;
Wtem straż postrzeże y o hasło pyta.