Obelżenie gniew do pomsty podwodzi,
Pomsta przydawa potem obelżenia;
Ztądże iem zawżdy do nowych przychodzi
Przyczyn do cięcia, boyców do kwapienia.
Mięsza się bitwa, coraz cieśniey chodzi;
Iuż iem nie służą miecze do czynienia:
Biią się srodze wzaiem głowicami,
Tłuką się hełmy, tłuką się tarczami.
Trzykroć ią ścisnął, trzykroć także ona
Wydarła mu się z węzła tak mocnego,
Którem nie była z miłości ściśniona,
Lecz z nieprzyiaźni y z gniewu wielkiego.
Znowu do mięczów poszli. Iuż raniona
Y ona, y on, iuż y tchu samego
Ledwie iem staie. Potem się cofnęli,
Aby po wielkiey pracey odpoczęli.
Tak na mieczowei wsparszy się głowicy.
Patrzali na się — ta z tey, ów z tey strony,
Kiedy Apollo swoiemu woźnicy
Nieść kazał na świat dzień światłem pleciony.
Widzi krwie siła Tankred na dziewicy,
Cieszy się hardy, że mniey obrażony.
O ludzkie myśli, głupie to czynicie,
Że się za lada szczęściem unosicie!