Idzie za szczęściem zwycięzca surowy
Y sztych śmiertelny pędzi między kości;
Ona konaiąc, rzekła temi słowy,
Zwykłey na twarzy nie tracąc śmiałości,
Którą znać, że w niey duch sprawował nowy,
Duch skruchy, wiary i świętey dufności —
Że choć poganką za żywota była,
Umieraiąc się ato nawróciła:
„Odpuść ci Boże, ato masz wygraną,
A ty też, proszę, odpuść moiey duszy,
Proś Boga za nię y grzechem spluskaną
Oczyść krztem świętem y zbroń od pokusy“.
Tą żałościwą, tą niespodziewaną
Prośbą iey Tankred zarazem się ruszy:
Y wewnątrz żalem okrutnem dotkniony,
Umarza gniewy y płacze zmiękczony.
Do przezroczystey pobieżał krynice,
Która z przyległey góry wynikała
Y w hełm porwawszy wody, do dziewice
Wracał się, która iuż dokonywała.
Kiedy iey dotąd niepoznane lice
Odkrył z szyszaka, ręka mu zadrżała:
Pozna ią zaraz y iako słup stanie...
O, nieszczęśliwe y przykre poznanie!