Nie umarł zaraz, bo wszystkie swe mocy
Zebrane, serca pilnować wyprawił
Y dusząc w sobie żal, koło pomocy
Świętey się wszytek na on czas zabawił.
Śmiech wdzięczny piękne wydawały oczy,
Skoro krzest święty cny rycerz odprawił;
Y tak się zdało iakoby mówiła:
„Niebom osięgła, niebam dostąpiła“.
Mało co pierwszey straciwszy piękności,
Iako lilia białą barwą bladła,
Na iasne niebo zda się, że z litości,
Gdy w nię patrzało — czarna chmura padła.
A nie mogąc iuż mówić, życzliwości
Znak: zimną rękę na rycerza kładła.
Tak piękna dziewka w on czas umierała.
Że kto nie wiedział, rozumiał, że spała.
On widząc ią iuź umarłą, strapiony
Siły niedawno zebrane rozpuścił,
Z których tak nagle będąc obnażony,
Władzey nad sobą żalowi dopuścił;
Ten w żywot w małem mieyscu utaiony
Y w twarz y w zmysły śmierć zarazem puścił.
Mdleie, trupowi rówien każdą sprawą:
Barwą, milczeniem y krwią y postawą.