Gromada zatem iego sług życzliwa,
Do różnych posług zarazem się miała;
Iuż też y mdły wzrok y myśl obłędliwa
Lekarskie ręki znać w niem poczynała,
Iednak rozeznać nie mogła — wątpliwa
Długo, ieśli się wróciła do ciała.
Patrzy po stronach, nakoniec poznawa
Y czas, y mieysce, y słyszeć się dawa:
„Y żyię ieszcze? y światłość słoneczna,
Y ten mię ieszcze widzi nieszczęśliwy
Dzień, co świadectwo [o sromoto wieczna]
Wydawa na móy żywot niecnotliwy.
A ty, o ręko sroga i bezecna,
Któraś uczynek zrobiła brzydliwy —
Weź mi co pręcey za grzech popełniony
Żywot, y Bogu y ludziom wzmierziony.
Miecz śmiertelnemi napuszczony iady
Wraź mi nagłębiey w serce między kości!
Czy za pobożność masz to z iakiey rady:
Niechcieć mi skończyć śmiercią tey żałości?
Y tak żyć muszę? y między przykłady
Być pamiętnemi nieszczęsney miłości?
Za grzech tak wielki na plugawą duszę,
To tylko iest kaźń godna, że żyć muszę.