Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/67

Ta strona została przepisana.
77.

Żyć muszę zawżdy w ustawicznem błędzie,
Troski y wieczne cierpiąc niepokoie;
Cień mię nakoniec własny straszyć będzie,
Wymawiaiąc mi zawżdy grzechy moie.
W słońce bespiecznie nie poyrzę y wszędzie
Sumienie będzie męki miało swoie;
Bać się sam siebie y przed swą osobą
Zawżdy się kryiąc, zawżdy będę z sobą.

78.

Ale niestetysz, gdziesz się wżdy podziało
Iey czyste ciało? czyli — co zdrowego
Od moiey wściekłey ręki w niey zostało —
Rozszarpano iest od zwierzu dzikiego?
Droga potrawa, nieszczęśliwe ciało,
Z ciebie się stała, z szaleństwa moiego,
Na które mię noc [o żałosne czasy!]
Naprzód, a potem zwierz podwiodły lasy.

79.

Iednak ieśliś iest gdziekolwiek na ziemi,
Że cię gdzie naydę — iestem tey otuchy;
Ale ieśli swe członkami twoiemi
Żwierzowie głodni obkarmili brzuchy,
Abym tylko mógł pospołu być z niemi,
Niechay mię pożrą y w las niosą głuchy!
Szczęśliwy u mnie grób bedzie, co obie
Ciała w się przyimie y schowa ie w sobie“.