Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/70

Ta strona została przepisana.
86.

„O różny teraz daleko od siebie
Tankredzie, y od początku twoiego;
Ktoć wżdy odiął słuch? pytam cię — y ciebie
Uczynił teraz tak nagle ślepego?
Twe utrapienie Bóg wieczny na niebie
Sam na cię posłał, Ten cię do pierwszego
Gościńca, któryś opuścił, kieruie
Y palcem ci go prawie ukazuie.

87.

Y do dobrego rycerza cię wiedzie
Chrystusowego pierwszey powinności,
Którąś opuścił, o głupi Tankredzie,
Kwoli niewierney poganki miłości.
Y teraz na cię z lekką pomstą iedzie,
Z lekkiem karaniem za twe nieprawości
Y uleczyć cię chce przez cię samego,
A ty nie widzisz daru tak zacnego?

88.

Y Bogu się chcesz przeciwić samemu,
Któryć łaskawey dodawa pomocy,
Obacz się proszę, a żalowi temu
Takiey nad sobą nie dopuszczay mocy.
Iuż ato iawnie na dół ku wiecznemu
Zginieniu lecisz, ieno otwórz oczy!
Przebóg, hamuy się w tey żałości swoiey,
Co cię do śmierci prowadzi oboiey.