Toś mi ty wszystko z łaski swoiey sprawił,
Z świata mię tego omyłką zgładziwszy
Y u Bogaś mię na łonie postawił,
Godną mię nieba przez krzest uczyniwszy.
Tyś mię wiecznego żywota nabawił,
Lecz y ty — ciało śmiertelne złożywszy,
Masz tu mieć mieysce, gdzie wieczney światłości
Cieszyć się będziesz z twey y z mey piękności.
Y ieśli nieba nie zayrzysz sam sobie
Y zmysł cię z drogi prawdziwey nie zwodzi —
Zostań żyw, a wiedz, że się kocham w tobie,
Iako się kochać nam w stworzeniu godzi“.
Tak mówi, a wtem chęci w oney dobie
Ogień życzliwy z oczu nań wywodzi,
Potem się w swoie promienie zamknęła
Y wlawszy weń tę pociechę, zniknęła.
Ocknął się zatem y wstał pocieszony
Y lekarzom się iuż dał opatrować
Y martwe ciało tem czasem — strapiony,
Po chrześcijańsku rozkazał pochować.
A chocia nie beł mistrz iaki uczony,
Co miał grób z drogich marmurów ukować —
Przedsię, ile czas znosił, beł obrany
Kamień, z którego grób beł wykowany.