Ćmami duchowie przyszli niezliczeni:
Część tych, którzy się pod ziemią chowaią,
Część tych — nie mnieysza, którzy na przestrzeni,
Na nieobiętem powietrzu mieszkaią.
A szli znienagła y barzo strwożeni
Z dekretu, który groźny z nieba maią:
Nie być w tey woynie, acz iem w onem czesie
Nie zakazano w liściu być y w lesie.
Maiąc tak Izmen rzeczy sporządzone.
Poszedł do króla z wesołą postawą:
„Miey — prawi — królu serce niestrwożone,
Masz teraz na się Fortunę łaskawą:
Nie mogą iuż być więcey odnowione
Nieprzyiacielskie wieże — moią sprawą“.
Potem mu wszystko porządkiem powiadał
Y czarnoksięskie skutki mu wykładał.
Dołożył tego: „Y to wiem, że będzie
Nie mnieysza pewnie pociecha u ciebie:
Wiedz, że Mars z Słońcem nie długo usiędzie
Y społem we Lwie złączy się na niebie.
Zaczem gorąca wielkie będą wszędzie,
Rosa ani deszcz ku ludzkiey potrzebie
Nie spadnie; ale iako gwiazdy tuszą,
Niewymówione gorąca bydź muszą.