Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/84

Ta strona została przepisana.
20.

Ci poiechali, kędy źli duchowie
Stolicę swoię beli założyli,
Ale zaledwie przy gęstey dąbrowie
Stanęli, tak się zaraz potrwożyli.
Przedsię szli daley cni bohatyrowie,
A swoie strachy śmiałą twarzą kryli,
A pomknęli się w gęstwę daley ieszcze,
Tam kędy beło zczarowane mieysce.

21.

A wtem powstanie z lasu niesłychany
Szum y straszny pisk iadowitey żmiie,
Tu słychać, że lew ryczy rozgniewany,
Tu niedźwiedź mruczy, tu wilk srogi wyie,
Tu morze huczy gęstemi bałwany,
Tu woda skały niepożyte biie,
Tu trąby słychać, tu straszliwe gromy:
Tak wiele dźwięków — dźwięk czynił kryiomy.

22.

Dopiero wszystkiem pobladły iagody,
Tak ich strach wewnątrz zmacał wielkooki.
Mieysca w nich żadne nie miały wywody,
Aby lękliwe daley nieśli kroki.
Nakoniec wszyscy uciekli w zawody,
A strach ie gonił y chwytał za boki.
Potem ieden z nich do Hetmana mowę
Taką uczynił y taką obmowę: