Nakoniec uyrzał amphiteatrowi
Podobny wielki plac w głębokiey ciszy;
W niem nachylone stało ku wschodowi
Drzewo, co poszło na wonne cyprysy.
Tam się bohatyr trochę zastanowi,
Widząc w niem znaki y dziwne napisy
Takie, iakich więc przed laty używał
Egipt, kiedy co taił y zakrywał.
Między znakami niezrozumianemi
Syryiskie pismo beło w niem wyryte:
„O bohatyrze, któryś sam na ziemi
Otworzył śmierci wrota niedobyte —
Nie trap nas, prosiem, nie walcz z umarłemi,
Odpuść nam, a złóż serce nieużyte.
Nie sroż się na tych, którzyć nic nie krzywi:
Nie walczą nigdy z umarłemi żywi“.
Taki beł napis. Zaraz Tankred tuszył,
Że krótkie słowa skryte miały rzeczy.
A wtem wiatr wolny suche liście kruszył,
On słucha pilnie, a ma się na pieczy.
Potem się z gęstwy głos żałosny ruszył,
Y płacz z wzdychaniem iakoby człowieczy
Y zmieszanego coś z strachu, z żałości
Wkropił mu w serce y z wnętrzney litości.