Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/95

Ta strona została przepisana.
53.

Zgasły na niebie gwiazdy dobrotliwe,
A same tylko złośliwe panuią,
Od których skutki w powietrze szkodliwe,
Pełne zarazy śmiertelney wstępuią.
Co raz to więtszą pożogi straszliwe
Moc biorąc, palą y ziemi doymuią.
Po dniu złem — zła noc na ludzie przychodzi,
Po gorszey nocy — gorszy dzień wychodzi.

54.

Gdy z morza słońce wychodzi, ma koło
Około siebie z gęstey pary krwawe
Y ukazuiąc krwią spluskane czoło,
Iawnie daie znać, że iest niełaskawe.
Zachodząc, także ma wewnątrz y wkoło
Czerwone kropie, straszne y plugawe,
Y przykre czyniąc gorąco wytrwane
Grozi, że z więtszem iutro przyidzie rane.

55.

A gdy naywyższey pomknie swego wozu,
Schną wielkiem ogniem lasy z swemi drzewy.
Rzek nie znać, nigdziey nie trzeba przewozu,
Ziemia się pada, zboża idą w plewy;
Pola w popioły około obozu
Srogie niebieskie obracaią gniewy.
Obłoki suche, różnie rozproszone
W płomienie idą y w ognie czerwone.