Więcej nic nie przypominało mu szerokiego pańskiego życia i spokoju głuchej wsi. Starzy rodzice Obłomowa umarli, a portrety familijne zostały na wsi i pewnie gdzieś na strychu leżą w zapomnieniu. Opowiadania o życiu w starym dworze i o godności rodziny zamierają powoli i żyją tylko w pamięci pozostałych na wsi starych ludzi. Dlatego też Zachar cenił swój szary surdut. Ten surdut przeto i jeszcze trochę śladów w wyrazie twarzy i zachowaniu się Obłomowa przypominało mu jego rodziców. Takie same kaprysy miał i młody Obłomow: chociaż mruczał, a nieraz i głośno zwymyślał, ale Zachar uważał je jako objaw pańskiej woli, pańskiego prawa, przypominało mu to wszystko czasy przeżytej potęgi i wielkości.
Bez tych kaprysów nie odczuwał on władzy pańskiej; bez nich nic nie budziło w nim wspomnień o młodości, o wsi, którą opuścili dawno, nie przypominało opowiadań o starym dworze, jedynej kroniki, powtarzanej przez starych ludzi i niańki — z rodu w ród.
Dom Obłomowych należał niegdyś do wielkich i znakomitych w swoim zakątku, a potem, Bóg wie jakim sposobem, ubożał, malał i wkońcu zatarł się między szlacheckiemi rodami. Tylko posiwiali starzy słudzy przechowywali tradycyjnie i powtarzali jedni drugim opowiadania o przeszłości, przechowując je jako najdroższe pamiątki.
Oto dlaczego Zachar tak kochał swój szary surdut. Może i bokobrody swoje kochał dlatego, że widział starych służących pańskiego dworu, ozdobionych tą arystokratyczną oznaką.
Ilja Iljicz, pogrążony w zamyśleniu, długo nie
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.