Wierchłowo, która niegdyś należała także do rodziny Obłomowych, ale już dawno przeszła w inne ręce wraz z kilkoma chałupami, niegdyś do tej wsi przypisanemi.
Wieś ta należała do bogatego właściciela, który nigdy nie zaglądał do swego majątku, a oddał go w zarząd rządcy, Niemca.
Otóż i cała geografja tego zakątka.
Ilja Iljicz przebudził się rano w swojem malutkiem łóżeczku. Siedem lat miał dopiero. Wesoło mu, lekko.
Jaki śliczny, różowy, pełniutki! Pysio takie krąglutkie. Niejeden swawolnik nadmie się umyślnie, a nie będzie miał takich!
Niania czeka, aż się przebudzi. Poczyna mu naciągać pończoszki, on nie pozwala, swawoli, nogami trzepie. Niania łapie, przytrzymuje — śmieją się oboje.
Wreszcie udało się jej postawić go na nogi, umywa go, przyczesuje główkę i prowadzi do matki.
Obłomow, ujrzawszy dawno już nieżyjącą matkę, zadrżał z radości — tak ją bardzo kochał. We śnie powoli spłynęły mu z pod rzęs i zatrzymały się dwie ciepłe łzy.
Matka obsypała go namiętnemi pocałunkami, obejrzała go troskliwemi matczynemi oczyma, czy oczęta nie są mętne, czy nic nie boli, wypytała niańkę, czy dobrze spał, czy się w nocy nie budził, czy nie rzucał się przez sen, czy nie miał gorączki? Potem za rękę go ujęła i do obrazu przyprowadziła.
Tam, ukląkłszy i objąwszy go ręką, podpowiadała mu słowa modlitwy.
Chłopiec niechętnie powtarzał je i spoglądał
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.