Tu stara baba niesie ze spiżarni do kuchni miskę z mąką, kupę jajek; tam kucharz wyleje nagle wodę przez okno i obleje Archipa, który cały dzień, nie spuszczając oka, spogląda do kuchni, uśmiechając się obłudnie i oblizując.
Stary Obłomow także nie jest bez zajęcia. Cały ranek siedzi przy oknie i przypatruje się bacznie wszystkiemu, co się dzieje na dworze.
— Hej, Ignaszka! — co ty niesiesz, duraku? — pyta zdążającego do dworu jakiegoś człowieka.
— Niosę noże ostrzyć do piekarni — odpowiada, nie patrząc nawet na barina.
— Nieś, nieś! A uważaj, ażeby były dobrze wyostrzone.
Potem zatrzyma jakąś babę.
— Hej, baba, baba! Którędy chodziłaś?
— Do piwnicy, batiuszka — odpowiada zatrzymawszy się i, przykrywszy oczy ręką, spogląda do okna. — Mleko do kuchni brałam.
— Idź, idź! A uważaj, abyś mleka nie rozlała.
— A ty, podstrzelony Zachar, gdzie pędzisz znowu. Dam ja ci bieganie! Widzę, że już trzeci raz pędzisz! Ruszaj nazad do przedpokoju!
I Zachar wracał na drzemkę do przedpokoju.
Gdy krowy powrócą z pastwiska, stary Obłomow pierwszy zatroska się o to, ażeby je napojono; gdy ujrzy przez okno, że kundys goni za kurą, natychmiast postara się, ażeby zapobiec nieporządkom.
Żona jego także bardzo zajęta: przez trzy godziny radzi z Awerkiem nad tem, w jaki sposób z mężowskiej fufajki przerobić kurteczkę dla Iljuszy. Sama kreśli kredą wzór i pilnuje, ażeby Awerka sukna nie ukradł. Potem idzie do garderoby, każdej
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.