unikały w opowiadaniu wszystkiego, co w samej rzeczy istnieje na świecie. Wyobraźnia i rozum, przesycone wymysłem, pozostawały już skrzywionemi aż do późnej starości. Niańka dobrodusznie opowiadała mu bajkę o duraczku Jemidju, — złośliwą i mściwą satyrę o naszych praojcach, a może nawet o nas samych.
Chociaż się Ilja Iljicz, dorósłszy już, przekonał, że niema rzek, płynących mlekiem i miodem, niema dobrych czarownic, i żartował z uśmiechem z opowiadań niani, jednak był to uśmiech nieszczery i towarzyszyło mu ciche westchnienie. Bajka u niego zlała się z życiem. Nieświadomie, z tęsknotą nieraz, myślał o tem, dlaczego bajka nie jest życiem, a życie — bajką.
Mimowoli marzył o Militrysie Kirbitjewnie, ciągnęło go coś w te kraje, gdzie przechadzka jest jedyną pracą — gdzie niema trosk i smutków. Na zawsze pozostała w nim chętka poleżeć na piecu, przechadzać się w pięknem ubraniu, na które się nie pracowało i zjeść na rachunek dobrej czarownicy.
Stary Obłomow i dziad jego także słuchiwali tych samych bajek w dzieciństwie, które w stereotypowem opowiadaniu wszystkich nianek i „diadiek“ przechowały się przez wieki aż do naszych czasów.
Niania tymczasem przesuwa drugi obraz przed wyobraźnią dziecka.
Opowiada mu o wielkich czynach naszych krajowych Ulisesów i Achilesów, o zuchwałych dziejach Ilji Muromca, Dobryni Nikitycza, Aloszi Popowicza, o Pałkanie — bohaterze, o podróżnym Koleszycu, o tem, jak oni wędrowali przez Ruś,
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.