Ilja Iljicz przekonał się później, że świat powstał bardzo prosto, że umarli z grobu nie wstają, że olbrzyma — gdy się tylko jaki urodzi — wnet w bałaganach pokazują za pieniądze, a rozbójników biorą do więzienia. Chociaż wiara w rzeczy nadprzyrodzone zaciera się zczasem, pozostają jednak resztki strachu i bojaźni.
Dowiedział się też Ilja Iljicz, że nieszczęścia nie spotykają ludzi od dziwotworów, a o tych, jakie są, ledwie coś wiedział, ale na każdym kroku oczekiwał czegoś nadzwyczajnego i lękał się. I teraz jeszcze, gdy pozostanie w ciemnym pokoju, albo ujrzy umarłego, trwoży się tym przestrachem, który niegdyś zapadł w jego dziecinną duszę. Śmiejąc się ze strachów rano, blednie przed niemi wieczorem.
Następnie Ilja Iljicz był już chłopakiem trzynasto- czternasto-letnim.
Uczył się we wsi Wierchłowie, o pięć wiorst tylko od Obłomówki. Rządca tamtejszy, Niemiec Sztolc, prowadził rodzaj pensjonatu dla dzieci mieszkańców z okolicy.
Miał także syna Andrzeja, równych prawie lat z Obłomowym. Był tam też chłopczyk, który nigdy prawie się nie uczył i chorował na wyraźne skrofuły. Całe dzieciństwo prawie spędził z zawiązanemi oczyma i uszami i ciągle popłakiwał z tego powodu, że mieszkał nie u babusi, lecz w cudzym domu, śród złych ludzi — że nikt go nawet nie popieści, nikt nie upiecze mu smacznego pierożka, który tak lubił.
Oprócz tych — innych dzieci narazie w pensjonacie nie było.
Nic nie pomogło. Ojciec i matka kazali swa-
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.