Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

wolnemu Iljuszy się uczyć. Niemało było z tego powodu łez, jęków i kaprysów. Odwieźli go wkońcu.
Niemiec był człowiekiem dzielnym i ostrym — jak wszyscy prawie Niemcy. Może pod jego okiem Iljusza i zdołałby nauczyć się czegoś pożytecznego, gdyby Obłomówka była o pięćset wiorst od Wierchłowa. Jak się tu uczyć? Uroczy wpływ obłomowskiej atmosfery, sposobu życia, przyzwyczajeń rozciągał się aż do Wierchłowa. Przecież i on tworzył niegdyś część Obłomówki. Oprócz domu Sztolca, wszystko oddychało tam lenistwem pierwotnego człowieka, prostotą obyczajów, ciszą i nieruchawością.
Rozum i serce dziecka wchłonęły w siebie obrazy, sceny i zwyczaje codziennego życia pierwej, nim zobaczył pierwszą książkę. A któż wie, jak wcześnie rozpoczyna się u dziecka rozwój ziarnka rozumu? Jak śledzić, kiedy budzą się w młodzieńczej duszy pierwsze pojęcia i wrażenia?
Może z tą chwilą, kiedy dziecko rozpoczynało wymawiać pierwsze wyrazy, a może wtedy, kiedy nietylko nie wymawiało i nie chodziło jeszcze, lecz tylko patrzyło na wszystko niemem, badawczem spojrzeniem, które dorośli ludzie nazywają „tępem“, a ono właśnie widziało i odgadywało znaczenie i związek zjawisk otaczającej go sfery, ale nie umiało opowiedzieć tego ani sobie, ani innym.
Może Iljusza oddawna już spostrzega i rozumie, co mówią i robią przy nim, — jak ojciec jego w gładkich pantalonach, w rudej kurcie na wacie, cały dzień przechadza się tylko z kąta w kąt, zażywa tabakę, uciera nos i chodzi, ręce wtył założywszy, a matka kręci się od kawy do herbaty, od herbaty do obiadu; że ojcu przez myśl nie przejdzie nawet