oczekiwanem, jak: chorobą, stratą majątkową, kłótnią, a między innemi — także pracą.
Pracę uważali oni jako karę, którą Pan Bóg jeszcze praojcom naszym wyznaczył, ale miłować jej nie mogli. Przy każdej sposobności unikali jej, uważając to za możliwe i słuszne.
Nigdy nie martwili się żadnemi umysłowemi lub moralnemi kwestjami, dlatego też zawsze cieszyli się kwitnącem zdrowiem i wesołością; dlatego żyli tam długo.
Mężczyźni w czterdziestu latach wyglądali, jak młodzieńcy, starzy nie walczyli z ciężką, męczącą śmiercią, a dożywszy do kresu niemożliwości, umierali, niby ukradkiem, cicho, stygnąc powoli i niedosłyszalnie wydając ostatnie tchnienie. Dlatego też i powiadają, że dawniej ludzie byli — mocniejsi.
Rzeczywiście — mocniejsi. Dawniej nie troszczono się o to, ażeby dziecku wyjaśnić znaczenie życia i przysposobić je odpowiednio, jak do czegoś mądrego i poważnego; nie męczyli go nad książką, która tylko budzi w umyśle mnóstwo kwestyj — a kwestje wogóle trawią rozum i serce i skracają życie.
Szemat życia był już wyrobiony, w całości oddany dzieciom przez rodziców, tak samo, jak oni przejęli go od dziadów, dziadowie od pradziadów, z nakazem zachowania go w całości i nienaruszonym, jak ogień Westy. Jak się wszystko robiło przy dziadach i ojcach, tak robiło się przy ojcu Ilji Iljicza, tak może i dotychczas jeszcze robi się w Obłomówce.
Nad czemże mieli myśleć? Czem się niepokoić? Co poznawać? Do jakich celów dążyć?
Niczego nie było potrzeba. Życie, jak spokojna rzeka, płynęło koło nich. Mogli tylko siedzieć nad
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/181
Ta strona została uwierzytelniona.