rozkoszy. Życie ich wypełniało się wyłącznie temi zasadniczemi, niezbędnemu wypadkami, które też bezwzględnie karmiły ich rozum i serce.
Z bijącem ze wzruszenia sercem, oczekiwały one każdego obrzędu: uczty, ceremoniału, a potem ochrzciwszy, ożeniwszy lub pogrzebawszy człowieka, zapominały o nim i jego losie, pogrążając się w zwykłej apatji, z której otrząsał je nowy podobny wypadek — imieniny, wesele lub chrzciny.
Gdy tylko dziecko się urodziło, było pierwszą troską rodziców, o ile można najdokładniej, bez wszelkich opuszczeń, wypełnić wszystkie wymagane przyzwoitością obrzędy, to jest: po chrzcinach wydać ucztę, a potem dopiero rozpoczynało się troskliwe pielęgnowanie dziecka.
Zadaniem matki i niańki było wyhodować zdrowe dziecko: pilnować, ażeby się nie zaziębiło, ażeby na niem nie spoczęło złe oko i strzec je od innych wrogich okoliczności. Troskliwie pamiętano o tem, ażeby dziecko było wesołe i jadło wiele.
Gdy tylko chłopca postawią już na nogi, to jest kiedy niańka już mu niepotrzebna, do serca matki wkrada się tajemna myśl, ażeby mu wyszukać żonę: także zdrową i rumianą.
Znowu przychodzi okres różnych obrzędów i uczt, wreszcie wesele, — na tem się skupia cały patos życia.
Potem już się wszystko powtarzało: urodziny dzieci, obrzędy, uczty, aż dopóki pogrzeb nie zmienił dekoracji, ale nie nadługo. Jedne twarze zmieniają drugie, dzieci wchodzą w wiek młodzieńczy, stają się narzeczonymi, żenią się, płodzą podobnych do siebie, — i tak życie według tego programu ciągnie
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/183
Ta strona została uwierzytelniona.