Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ty zawsze tak! — z wyrzutem odpowie żona. — Sprzeczasz się — wstyd tylko.
— Jakto nie, nie na Piotra i Pawła! Wtenczas właśnie pierogi z grzybami ciągle bywały — ona tak je lubi...
— Ależ to Marja Onisimówna, ona lubi pierogi z grzybami. Jak ty tego nie pamiętasz! Ale i Marja Onisimówna nie na Eljasza, lecz na Prochora i Nikanora była.
Rachunek czasu prowadzili Obłomowcy według świąt. Działo się to może częściowo i dlatego, że z wyjątkiem starego Obłomowa, inni mylili się ciągle w miesiącach i datach.
Zamilknie zwyciężony Ilja Iwanowicz i znowu całe towarzystwo zastygnie w drzemce. Iljusza, schowawszy się za plecy matki, także drzemie, a czasem zasypia zupełnie.
— Tak — odezwie się wreszcie ktoś z gości, westchnąwszy głęboko — mąż Marji Onisimówny nieboszczyk co za chłop był, Bóg z nim, zdrowiuteńki — a umarł! Do sześćdziesięciu lat nie dociągnął. Taki mógłby przecie żyć sto lat!
— Wszyscy umrzemy, kiedy komu Bóg przeznaczy! — mówi Pelagja Ignatjewna westchnąwszy. Jedni umierają, a oto u Chłopowych, powiadają, ledwie jedne chrzciny minęły, następują drugie. Powiadają, że Anna Andriejewna znowu po połogu. Byłoby to już szóste dziecko.
— Czy to jedna Anna Andriejewna! — rzekła gospodyni. — Gdy brata jej ożenią — to dopiero posypią się dzieci. A kłopotów będzie — strach! Młodzi dorastają — także żenić trzeba, potem córki trzeba wydawać, a gdzie są starający się? Teraz