chcieliby zdobyć byle jak, jak najtaniej, rozmaitemi sztuczkami ominąć rozrzucone na drodze do nauki i godności kamienie i przeszkody, bez trudu przeskakiwać przez nie, — — uczyć się lekuchno, jak najmniej, nie wyczerpując duszy i ciała, nie do utraty błogosławionej, w dziecinnych latach zdobytej tuszy, a tak sobie, byle tylko zachować przepisane formalności i zdobyć w jakiś sposób dyplom, opiewający, że Iljusza „przeszedł wszystkie nauki i sztuki“.
Cały ten obłomowski system wychowania napotkał silną opozycję w systemie Sztolca. Walka z obu stron była ciężka. Sztolc prosto, ale jawnie i uporczywie zwalczał przeciwników, którzy uchylali się od ciosów w różny sposób, opisany już przez nas.
Decydujące zwycięstwo nie przechylało się. Może niemiecka wytrwałość zwyciężyłaby skostniałość Obłomowców, ale Niemiec spotkał przeszkodę na własnej swojej stronie. Rzecz w tem, że syn Sztolca psuł Obłomowa: podpowiadał mu, lub robił za niego lekcje i przekłady.
Ilji Iljiczowi jasno przedstawia się we śnie własne jego życie w domu rodzicielskim i życie u Sztolca.
W domu, ledwie się obudzi, już przy łóżku stoi Zacharko, późniejszy znakomity jego kamerdyner, Zachar Trofimowicz.
Zachar, jak niegdyś niańka, naciąga mu skarpetki, buty, a Iljusza, już czternastoletni chłopak, robi tyle tylko, że leżąc podstawia mu jedną lub drugą nogę, a gdy się coś wyda mu nie według myśli, rżnie go nogą w nos.
Gdy niezadowolony Zacharko się poskarży, to od starych otrzymuje jeszcze dodatkowego szturchańca.
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/207
Ta strona została uwierzytelniona.