Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

a on nagle, jakby domyślał się, czego chcesz, przechodzi obok, porwie cię za włosy, jak Matwiej Mosieicz Andriuszkę. A jeżeli tylko łaje — cóż to znaczy! Wielka rzecz, gdy cię nazwie „łysym czortem!“
— Ciebie możeby także uchwycił jego barin — odpowiedział kuczer, — wskazując głową do Zachara, — popatrz, jaki masz wojłok na głowie! A Zachara za co uchwyci? On ma głowę, jak tykwa... Chyba złapie za te dwie brody, co na bokach mu wiszą, tam jest za co uchwycić!
Wszyscy się zaśmiali, a Zachar jak gdyby dostał w łeb obuchem, tak był zdziwiony odezwaniem się kuczera, z którym zwykle miewał przyjacielskie rozmowy.
— Słuchajno, jak ja poskarżę się memu panu, on z pewnością znajdzie za co cię wytargać... Wygładzi ci na pewno brodę, widzisz, jaką masz kędzierzawą!
— Tęgi też twój barin, gdy cudzym kuczerom będzie brody wygładzał! Jak będziecie mieli swego kuczera, wtenczas niech mu brodę wygładza!
— Ciebie może wziąć — zachrypiał Zachar — takiego nicponia? Nie wart jesteś nawet tego, aby cię samego pod mego barina zaprząc!
— Ej, barin! — złośliwie zauważył kuczer, — gdzieście wy sobie takiego wykopali!
Powiedziawszy to, zaśmiał się sam. Stróż, cyrulik i lokaj, obrońca systemu połajanek — śmiać się poczęli.
— Śmiejcie się, śmiejcie, a ja poskarżę się panu — chrypiał Zachar. — A ty — zwrócił się do stróża — powinienbyś powstrzymywać tych rozbójników. Poczekaj, powiem ja panu, będziesz miał!