objął jej, nie pocałował, nawet sam książę, — chociaż mieli pięcioro dzieci.
Ona wydawała się wyższą ponad ten świat, do którego raz na trzy lata raczyła się zbliżyć. Nie rozmawiała z nikim, nie wyjeżdżała nigdy, lecz siadywała zwykle z trzema staruszkami w narożnym zielonym salonie, a przez ogród krytą galerją chodziła do cerkwi i siadywała na krześle za parawanem.
W domu natomiast, oprócz księcia i księżnej, wszyscy byli tak pełni życia i wesołości, że Andriusza swemi dziecinnemi zielonemi oczyma patrzył na trzy — cztery różne sfery, a bystrem spojrzeniem ciekawie lecz nieświadomie obserwował typy tego różnorodnego tłumu, jak na maskaradzie.
Byli tu książęta Pierre i Michel, z których pierwszy natychmiast nauczył Andriuszę, jak biją capstrzyk w kawalerji, a jak w piechocie, jakie szable i ostrogi noszą huzarzy, a jakie mają dragoni, jakiej maści są konie w każdym pułku i do jakiego koniecznie trzeba wstąpić po ukończeniu nauk, ażeby odpowiadało to godności książąt.
Drugi, Michel, ledwie się zapoznał z Andriuszą, wnet go postawił na „pozycji“ i począł walić go kułakami, gdzie trafił, w brzuch, w nos i oświadczył, że to — angielskie boksowanie.
Po trzech dniach, dzięki tylko wiejskiej świeżości i muskulaturze rąk, rozwalił mu nos po angielsku i po rosyjsku, bez żadnej osobnej nauki i odrazu zyskał sobie powagę u młodych książąt.
Były jeszcze dwie księżniczki, dziewczątka jedenasto- i dwunastoletnie, wysokie, zgrabne, strojnie ubrane, z nikim nie rozmawiające, nikomu nie kłaniające się i obawiające się mużyków.
Była także guwernantka M-lle Ernestine, która
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/234
Ta strona została uwierzytelniona.