chodziła na kawę do matki Andriuszy i nauczyła ją zawijać mu loki. Niekiedy sama brała jego głowę, kładła sobie na kolana i zawijała mu włosy w papierki, z mocnym bólem, a potem ująwszy ją białemi rączkami, całowała bardzo łaskawie!
Był też Niemiec, który na tokarni wyrabiał z drzewa tabakierki i guziki; nauczyciel muzyki, zawsze pijany od niedzieli do niedzieli; cały sztab pokojówek, wreszcie mnóstwo psów i piesków.
Wszystko to wypełniało dom i wieś całą hałasem, krzykiem i muzyką.
Z jednej strony Obłomówka, a z drugiej zamek książęcy z szerokim rozmachem wielkopańskiego życia, spotkały się z niemieckim żywiołem i przeszkodziły Andriuszy stać się dobrym burszem i filistrem.
Ojciec Andriuszy był agronomem, technologiem, nauczycielem. Od ojca swego fermera brał on lekcje praktycznej agronomji, na fabrykach saskich uczył się technologji, a w najbliższym uniwersytecie, gdzie było około czterdziestu profesorów, nabył chęci uczenia innych tego, co ledwie zdołało mu wbić do głowy czterdziestu mędrców.
Dalej nie poszedł i z uporem wrócił do domu, zdecydowany zabrać się do roboty. Ojciec dał mu sto talarów, nowy plecak i puścił na cztery strony świata.
Od tego czasu Iwan Bogdanowicz nie ujrzał już ani rodziny, ani ojca. Przez sześć lat podróżował po Szwajcarji i Austrji, a od dwudziestu lat mieszkał w Rosji i błogosławił swoim losom.
Pobierał nauki w uniwersytecie, uważał przeto za rzecz potrzebną wysłać tam i syna; mniejsza o to, że nie będzie to uniwersytet niemiecki, lecz rosyjski,
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/235
Ta strona została uwierzytelniona.