wiszących jej u pasa, wybierze odrazu ten, który potrzebny do otwarcia tych lub innych drzwi.
Przedewszystkiem cenił on uporczywość w dojściu do obranego celu; było to w jego oczach dowodem charakteru i ludziom, posiadającym te cechy, okazywał zawsze najwięcej szacunku, bez względu na wielkość ich celów.
— To prawdziwi ludzie! — mawiał.
Nie trzeba dodawać, że sam szedł do swego celu śmiało, zwyciężając wszelkie przeszkody i wtenczas chyba się cofał, gdy na swojej drodze spotykał ścianę lub przepaść.
Ale niezdolny był zupełnie uzbroić się w tę odwagę, która, zakrywszy oczy, rzuca się na ścianę lub chce przeskoczyć przepaść — a może uda się. On wymierzy ścianę i przepaść, a jeśli nie znajdzie sposobu obejść przeszkody — odejdzie, bez względu na to, co o nim będą mówili.
Ażeby wytworzyć taki charakter, może właśnie były potrzebne takie złożone składniki, śród jakich kształcił się Sztolc. Działacze nasi oddawna układali się w pięć — sześć typów i form stereotypowych, leniwie półokiem spoglądając dokoła, przykładając rękę do społecznej maszyny, napół sennie posuwając ją zwyczajną drogą, stawiąc nogę za nogą w ślad zostawiony przez poprzednika. Nagle oczy obudziły się z drzemki, dały się słyszeć szerokie, ostre kroki, żywe głosy... Ilu Sztolców powinno się znaleźć pod rosyjskiemi nazwiskami!
Jak taki człowiek mógł się zbliżyć do Obłomowa, którego każdy rys, każdy krok, cała jego istota była protestem przeciwko życiu Sztolca? Jest to, zdaje się, pytanie już rozwiązane — wprost przeciwne sobie ostateczności, jeśli nie są powodem do
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/245
Ta strona została uwierzytelniona.